bieżeńców. Siedząc na tobołkach przypomniałam sobie, że w pośpiechu nie zabrałam rzeczy z szafy. Poszliśmy więc na górę. Zaczęłam rozmawiać z owym urzędnikiem z NKWD i tłumaczyć mu, że paszport mamy dostać, że mąż mój jest inżynierem, i to pracującym, a więc mamy prawo mieszkać we Lwowie. W pewnej chwili oświadczył, że pójdzie sprawdzić, czy rzeczywiście figurujemy na liście tych osób, które otrzymają paszporty. Po pewnym czasie wrócił i powiedział, że możemy zostać, że wszystko w porządku. Dodał po żydowsku: „Gaje a hajm!”12 Jak się okazało, również był Żydem. Na pożegnanie życzył nam, żebyśmy prędko załatwili swój paszport. Następnego dnia w sobotę, kiedy mąż mój udał się do pracy, okazało się, że część jego kolegów została zabrana. Trzeba było ratować wywiezionych. Wyciągano ich z dworców kolejowych, z zamkniętych i zaplombowanych wagonów. Tego samego dnia mieliśmy dostać paszport. Mąż mój cały dzień przesiedział w tym celu w NKWD. W chwili kiedy miał otrzymać dokument, nagle wstrzymano wydawanie paszportów z przyczyn nieznanych. Otrzymał jedynie kartkę poświadczającą, że paszport został mu przyznany. Tej nocy znowu zbudził nas trzykrotny charakterystyczny dzwonek. Okazaliśmy zaświadczenia i urzędnicy opuścili nasze mieszkanie. Na mieście nastrój był paniczny. Ludzie się kryli, nie spali po nocach. Wyłapywano zewsząd. A paszportów nie wydawano. Okres ten trwał 3 tygodnie. Kto zdążył się w porę schować, ten został. Potem kijowskie NKWD wyjechało i nastąpił spokój.
Ring. I, nr 420.
Oryginałrkps; mpis; jęz. poi. Rkps częściowo uszkodzony.
O ile było to możliwe, tekst uzupełniono z mpisu.
K. 6, s. 1-6.
For. 755x795 mm (zeszyt), atrament; 210*297 mm (tekst sporządzony w ARG).
12 ,Gąjc a hajm” (żyd.) — idźcie do domu.