do budynku-pałacyku, gdzie urzędowała Komisja sowiecko-niemiecka i obok na chodnikach przyległych zadrzewionych ulic. Ruch w ogóle był tam poza uchodźcami b. mały, prawie żaden, gdyż wszystkie mieszczące się tam b. ładne wille zajęte były przeważnie przez Sowietów — wojskowych wyższych szarż. Przygodny uchodźca stawał pod drzewkiem z papierem i ołówkiem, wpisał swoje imię, nazwisko, adres we Lwowie, dokąd chce wrócić, i głośno wzywał, by zapisywano się u niego. Podchodzili inni, którzy okazywali swoje dowody i podawali swe personalia, w ten sposób zapisywano stu kandydatów i tworzono w ten sposób 100 (setki); gdy się zebrało dziesięć „setek” tworzono „tysiączkę”, przy tym każda „setka” jak i „tysiączka” przybierała sobie hasło odpowiednie, jak np. „Ruda”, „Kamień”, „Pewniak”, by móc odróżnić się i odnaleźć się następnego dnia. Na drzewku, obok którego się stało, wywieszano tabliczkę z nazwą danej „tysiączki” i nazwami „setek” wchodzącymi w skład danej „tysiączki”, wyznaczano „dyżury”, które informowały członków danej „tysiączki” i właściwe „setki” o przebiegu akcji, przyjmowano do wiadomości zmiany zachodzące, gdyż np. pochodzący z jednego miasta chcieli figurować w jednej „tysiączce”, a nawet w jednej „setce”, ozy też znajomi bliscy, i dlatego odszukiwano się i odpowiednio zmieniano skład osobisty „setek” i „tysiączek”. Takich „tysiączek” było kilkadziesiąt. Nadmienić musimy, iż te „setki” i „tysiączki” organizowane były łącznie przez Żydów i Polaków, były one mieszane bez żadnych różnic, stosunek wzajemny był życzliwy i dyscyplinowany, gdy „tysiącznik” wyznaczał nocami dyżur, wypełniano dawane zlecenie bardzo skrupulatnie. Żywiono nadzieję, że ankieta ta odniesie pożądany skutek, gdyż członkowie komisji szczególnie przewodniczący — inżynier, byli rzeczywiście w kontakcie z członkami mieszanej komisji sowiecko-niemieckiej, informowali ich o ilości chcących wrócić do dawnych miast i byli zapewniani, iż da się to zrobić, że należy mieć cierpliwość i że wszyscy uchodźcy będą mieli możliwość powrotu. Tak zapewniali członkowie Komisji — Sowieci, tj. obywatele ZSRR.
[a]Nowe troski i wątpliwości uchodźców[a] Równocześnie dodawano, że kto uprzednio nie rejestrował się przy ul. Zielonej i nie posiada tam wypełnionej ankiety z oświadczeniem na powrót, też nie będzie mógł wrócić. Cała ta organizacja „setek” i „tysiączek” miała pozory poważnej roboty, zwłaszcza zapewnienia prezesa-inżyniera, że wszyscy wyjadą, i nawet mówiono już o sposobie wyjazdu, że wyjazd nastąpi całymi wagonami, że bagaż można będzie zabrać, ale tylko w ograniczonej wadze do 30 kg, inni mówili do 50 kg na osobę, że prawdopodobnie będą grupować według miast. Ci natomiast, którzy z ostrożności podawali fałszywe nazwiska i fikcyjne adresy, już z góry pocieszali się, że oświadczą, że ankieta została błędnie wypełniona przez nieporozumienie, ale w każdym razie oznaczało to, że nie chcą pozostać na terenie ZSRR. Ponieważ rejestracja przy ul. Zielonej trwała dość długo, coś około 2ch miesięcy, w ciągu których zaczęła urzędować komisja sowiecko-niemiecka dla repatriacji, złożyło się więc tak, że działały te dwie akcje równocześnie w pewnym okresie łącznie z działalnością „tysiączek” i „setek” i zdarzyło się, że niektórzy, którzy jedni z pierwszych zapisali się w ko-