mitecie, tj. należeli do pierwszych „tysiączek”, nie byli wcale jeszcze przed komisją sowiecko-niemiecką, gdy inni, którzy należeli cyfrowo do dalekich, jak np. do 14 czy 20 tysiączki, stanęli już przed komisją i uzyskali nawet przepustki, przeważnie Polacy, i wyjechali w pierwszych transportach. W następstwie puszczono dalsze transporty tych, którzy na podstawie „numerków” uzyskali przepustki od komisji, gdy żadnej z „tysiączek” jeszcze nie puszczono. To zaczęło wszystkim nasuwać wątpliwości, czy ta akcja „tysiączek” odniesie jakieś rezultaty, zwłaszcza że rozeszły się pogłoski z dość dobrze zresztą poinformowanego źródła, bo z gazet, wydawanych po stronie niemieckiej, że zgodnie z umową repatriacja może objąć łącznie od 50-60 000 obywateli, uwzględniając w tym tych, którzy wyjechali z Przemyśla. Ponieważ zaś w samym Lwowie było też kilkanaście tysięcy albo więcej aryjczyków (Polaków i Ukraińców) i tu trzeba mieć na względzie, że ze Lwowa wyjeżdżali jeszcze dodatkowo Polacy i Ukraińcy miejscowi na zasadzie fałszywych dokumentów, jako uchodźcy — przeto jasnym było, że Żydzi nie mogą liczyć na uwzględnienie ich, których liczba była b. duża, bodaj że kilkadziesiąt tysięcy. I wtedy zaczęto zastanawiać się, co znów miała na celu zainscenizowana bez formalności przez bolszewików rejestracja i tolerowana przez bolszewików akcja organizowania „setek” i „tysiączek”? Zaczęto się głowić nad tym, czy ta akcja nie jest pułapką ze strony niemieckiej lub sowieckiej, a mianowicie ze strony niemieckiej polegającej na tym, że Niemcy wszystkich tych repatriantów wywiozą do jakiegoś obozu, szerzono nawet wieści, iż z pewną częścią z Przemyśla tak uczyniono, a ze strony sowieckiej polegającej na tym, że Sowiety wobec odmowy przez Niemców przyjęcia wszystkich zamyślają zesłać całą tę resztę? Te pytania niepokoiły uchodźców tym bardziej, że wyczuwało się, iż władze sowieckie, po przeprowadzeniu paszportyzacji, chcąc życie we wszystkich dziedzinach znormalizować, starać się będą zniweczyć kwestię uchodźców i sprawę tę ostatecznie zlikwidować.
[a]Przvbvcie masy obywateli ZSRR do Lwowa. bv zająć miejsce uchodźców[a] Dowodem, że sprawa uchodźców wygasa, że następuje ujednolicenie ludności, był fakt napływu olbrzymich mas obywateli sowieckich obojga płci z rodzinami, i to nie tylko z pobliskich dzielnic, powiedzmy z Ukrainy sowieckiej, lecz i z bardzo oddalonych okręgów Rosji, z północy i ze wschodnich azjatyckich części. Przybyli obywatele byli natychmiast zaopatrzeni w nakazy kwaterunkowe, przeważnie opiewające na pokoje, zajęte przez uchodźców, lecz gdy im odpowiadano, że dany uchodźca zarejestrowany jest na powrót i okazano „numerek” lub dowód wciągnięcia do „tysiączek”, bez dyskusji lokal opuszczali. To pozornie spokojne zachowanie się tych obywateli zaczęło mocno niepokoić uchodźców, którzy w rozmowach między sobą wysuwali różne argumenty i sami zadawali sobie pytanie:
„no dobrze, powiedzmy, że nas nie wezmą Niemcy, to chyba nas we Lwowie nie zostawią, bo dokąd ci wszyscy z ZSRR przybyli, którzy z rodzinami po kilka lub kilkanaście dób stracili na samą podróż, przecież muszą gdzieś zamieszkać, a wtedy, gdzie my?” Te właśnie pytania zaprzątały umysły uchodźców, codziennie