strona 694 z 991

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 694


„Ale dawaj nazad”4. Zresztą nie wierzą nam: widzieli przecież, jak Niemcy szykowali łódkę, którą przyjechałyśmy. W ostatnim jednak momencie, w chwili gdy wsadzali nas do kajaka — by odesłać z powrotem — i prośby nasze doszły do maksimum — dali się wzruszyć dali się wzruszyć i odprowadzili nas na posterunek.
Na posterunku odebrano nam wszystkie dokumenty i osadzono w areszcie, skąd po krótkim pobycie zaprowadzono nas do komendanta tego odcinka granicznego. Był to Żyd gruziński — w randze pułkownika. Przyjął on nas bardzo uprzejmie, badanie przeprowadził w bardzo sympatycznym nastroju, po czym oświadczył, że decyzja w naszej sprawie zapadnie jutro. (Później dowiedziałam się, iż miał on rozkaz patrzenia przez palce na wypadki przekraczania granicy, ale nie mógł dopuścić, by zjawisko to przybierało masowy charakter).
Po badaniu odprowadzono nas do celi, zapełnionej dość mieszanym towarzystwem, wśród którego przeważał element szmuglersko-przemytniczy. Przyprawiło nas to o dość niemiłe przeczucia: cała nasza nadzieja leżała w tym, że sprawę naszą potraktują indywidualnie, że uznają jej wyjątkowość — a tu tymczasem włączono nas do tej czeredy i wszystko wskazywało, iż nikt nas nie będzie wyławiał, ani wyszukiwał. Stało się, jak przewidywałyśmy: nazajutrz wyprowadzono nas wszystkich na ulicę, gdzie czekało na nas już kilka aut ciężarowych. Na jedno z nich zaczęto ładować nasze pakunki — pozostałe przeznaczone były dla nas: miano nas odwieść z powrotem! Widząc to, znów sięgnęłyśmy do repertuaru płaczów i spazmów, odważyłyśmy się nawet na dojście do obecnego przy tej egzekucji pułkownika — owego Żyda gruzińskiego — i szarpania go za ramię krzycząc, by nas tu zostawił, by nas uwięził za nielegalne przekroczenie granicy, by zrobił z nami, co chce, bylebyśmy tu zostały. Nic nie pomagało. Żołnierze ładujący pakunki łatwiej dali się wzruszyć i odłożyli na bok nasze manatki, nie chcąc ich umieścić na aucie — ale pułkownik zawziął się: „Nie i nie!”. Wówczas napadłyśmy na jego adiutanta — studenta z Leningradu — ale ten rozłożył bezradnie ręce: „Cóż ja wam mogę pomóc?” Wtedy, zrozpaczone, powiedziałyśmy: „Róbcie, co chcecie, my nie jedziemy! Zaaresztujcie nas za opór władzy, wsadźcie nas do więzienia za nielegalne przekroczenie granicy! — my się nie pozwolimy odwieźć z powrotem”. „Akurat umieścimy was w więzieniu, potrzebni nam są darmozjadzi” — odparł ubawiony tym wszystkim pułkownik, a równocześnie zwrócił się do żołnierzy: „Tamtych na samochody — te mogą zostać!” Wygrałyśmy.
Wieczorem w więzieniu, dokąd nas odprowadzono, dowiedziałyśmy się, że zrobiłyśmy furorę naszym zachowaniem — mówiono o nas wszędzie, a wielu komandirów5 przyszło nas odwiedzić i obejrzeć.
Po trzech dniach, gdy oddano nam dokumenty i bagaże i zwolniono nas — udałyśmy się do pobliskiego miasteczka i tu wystarałyśmy się w Rewkomie6



4 „Ale dawaj nazad” (poi., ros.) — Ale wracajcie, cofnijcie się.
5 Komandir (ros.) — patrz: Objaśnienia skrótów i nazw...
6 Rewkom (ros.) — komitet rewolucyjny.