Koniec 1941, Warszawa. Anonimowa relacja dla „ Oneg Szabat ” uchodźcy z Łodzi, dotycząca powrotu ze Lwowa do Warszawy1
Przeszkoda na drodze Lwów — Warszawa
We Lwowie z każdym dniem było coraz gorzej, więc postanowiłem bezwarunkowo wrócić do Guberni. Bezskutecznie prosiłem moich krewnych w Warszawie, żeby przysłali mi stamtąd papiery upoważniające do wyjazdu, sprawa jednak się przedłużała. Stwierdziwszy, że legalną drogą Lwowa nie opuszczę, a przy moich dwudziestu kilku latach chciało się bardzo jeszcze raz ujrzeć rodzinną Łódź, zainteresowałem się nielegalnym sposobem dostania się do Warszawy. Dowiedziałem się w końcu, że za dużą sumę folksdojcze szmuglują Żydów do Polski. Mając trochę pieniędzy w gotówce, zacząłem wysprzedawać ubrania, żeby zabrać potrzebną kwotę.
Podróż miała się rozpocząć za jakiś czas, dlatego postanowiłem nie brać ze sobą brudnej bielizny i oddałem ją do prania. Wcześniej jednak, niż przewidywano, przyszła wiadomość, że ruszamy w drogę. Nie miałem więc innego wyjścia, jak odebrać od praczki wilgotne pranie i spakować je do plecaka. Najważniejsze było, żeby nie przepuścić najbliższej okazji wydostania się z lwowskiego piekła.
Do Przemyśla jechaliśmy samochodami ciężarowymi, stamtąd pociągiem do Krakowa i dalej do Warszawy. Przybyliśmy tam nad ranem i nasz przewodnik wsadził po cztery osoby do dorożek z podniesionymi budami. Zawieziono nas do chrześcijanki na ulicę K., gdzie zostaliśmy cały dzień aż do zmroku. Wieczorem zaczęto przeprowadzać nas przez różne wachy. Mnie zaprowadzono na róg Żelaznej i Chłodnej. Moja opiekunka weszła za mną do pobliskiej bramy i kazała tam poczekać, a sama poszła załatwić z wachą, żeby nas przepuścili. Ponieważ nie wracała przez długi czas, stojąc tak w bramie z tobołkiem na plecach wydałem się mocno podejrzany dozorczyni domu, czy nie jestem może złodziejem. Podeszła więc do mnie i zapytała, co robię w bramie i co mam w plecaku.
Bałem się opuścić bramę, więc coś kręciłem, przez co stałem się jeszcze bardziej podejrzany. Siłą zaciągnięto mnie do stróżówki i zrewidowano mój plecak. Znalazłszy przy mnie mokrą bieliznę, przekonali się ostatecznie, że mają przed sobą złodzieja okradającego strychy. Natychmiast zamknięto bramę i posłano po policję.
1 Do relacji dołączona notatka H. Wassera w jęz. poi.: „1941. Z okupowanego Lwowa z powrotem do Warszawy. Krótka relacja przyjęta przez Jecheskiela Wilczyń(s)kiego — informator anonimowy”. Jecheskiel (Chaskiel) Wilczyński (1893-1943) był współpracownikiem „Oneg Szabat”; zachowała się jego bogata spuścizna