RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 101 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 101


Część I. Dziennik Abrahama Lewina [8] 87

Żydom, to jeszcze za mało i tym podobne rzeczy. Jest to krwawy dowód na to, jak dalece szkodliwe są takie wypadki.

Po dłuższej przerwie Niemcy zaczęli dziś znowu łapać na roboty na Lesznie róg

Żelaznej.

Dziś w nocy nastąpił atak kilku Niemców, między nimi też oficerów, na dom, w którym mieszkam. Weszli oni na teren getta przez dziurę zrobioną w murze przy ul. Przejazd, przez którą odbywa się szmugiel. Wdarli się do mieszkań, pobili kobiety i szukali szmuglu. Faktyczny rabunek. W końcu znaleźli znaczną partię towarów z gumy, zabrali je i wynieśli również przez dziurę. Potem jeszcze strzelali za Żydami, którzy biegli się schować. Na szczęście chybili. Uważa się, że było to przedsięwzięcie na własną rękę, po prostu napad rabunkowy. Kolejny dowód na to, do jakiego moralnego upadku i rozkładu doszła hitlerowska armia niemiecka.

Wtorek, 30 czerwca 1942 r.

Dziś rano znowu zebrano na ulicach warszawskiego getta ciała 8 zabitych. Kilka trupów leżało na ulicy Lubeckiego. Przyprowadzono tu ofiary i tu zastrzelono. Kim oni są – tego nie wiem. Według jednej wersji, mieli to być agenci gestapo. Jeden z zastrzelonych nazywał się Miler i miał herbaciarnię przy Zamenhofa 41.

Każdy człowiek nosi w sobie odzwierciedlenie nieba. Patrzymy na nie cały dzień i pół nocy, ale pamiętamy je jedynie z jego wyglądu w pewnych momentach. Bialik nosił w sobie obraz ukraińskiego nieba, widzianego w latach dzieciństwa (zobacz jego Powtórne zbiory223) i uważał je za najpiękniejsze niebo na świecie, piękniejsze od włoskiego i innych.

Mnie nie podoba się specjalnie to czy tamto niebo. Noszę w sobie obraz nieba widzianego w różnych okresach mojego życia i w różnych krajach. Zatem żyje we mnie do dnia dzisiejszego obraz nieba, które jednego razu [5] w dzieciństwie widziałem z chederu (na Muranowie, w Warszawie) w deszczowy dzień, zdaje się, że był to właśnie Lag ba-Omer. Niebo było szarobłękitne, pokryte ciężkimi czarnymi chmurami, które gnały z wielką prędkością. Szybki bieg chmur wywarł na mnie duże wrażenie, tak jakbym dopiero pierwszy raz zauważył, że chmury mogą gnać tak hendum-pendum224.

Niebo to, z prędko gnającymi i lecącymi chmurami, pozostało mi w pamięci na całe życie. Byłem wtedy chłopcem w wieku 7–8 lat.

Pamiętam też niebo, które widziałem z balkonu jednej z ulic we wschodniej części Berlina w wieczornych godzinach. Niebo pokryte było wspaniałą pajęczyną lekkich chmurek, które tworzyły tajemniczą piękną mozaikę różnych geometrycznych kształtów. Siedziałem długo, patrzyłem w niebo i myślałem: jakże piękne i zachwycające może być niebo również w Berlinie! Było to latem 1923 r. Również tamto berlińskie niebo noszę w sobie do dziś.

Pamiętam również niebo z Erec Israel pewnego popołudnia w lutym 1924 r. Właśnie spacerowałem szosą z Mikwe Israel225[…]bb. Trochę padało. Jak to zwykle się zdarza