RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 142 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 142


128 Część I. Dziennik Abrahama Lewina [9]

może skończy się jeszcze w tym roku. Za granicą chyba nie wiedzą o naszej wielkiej tragedii. Roosevelt groził Niemcom odwetem za wymordowanie zakładników, ale ani jednym słowem nie wspomniał o naszym ogromnym nieszczęściu, o wielkiej rzezi dokonanej na nas. Wygląda na to, że on nie ma dokładnej i wiarygodnej informacji, dlatego pomija całą sprawę. Szósta wieczorem. Żydowscy policjanci wrócili z miasta i powiedzieli, że „akcja” toczy się w dalszym ciągu. A zatem nasze nadzieje, że zaprzestali już krwawej „akcji”, że dali nam nieco wytchnąć – rozwiały się. Jakże nam żyć dalej? Jakże nam znieść to wszystko, przetrwać?

Z porannych wiadomości potwierdza się tylko to, że żydowscy radni Ekerman, Zundelewicz i inni, którzy znajdowali się w więzieniu jako zakładnicy, zostali zwolnieni400. Można było z tego wysnuć wniosek, że „akcja” została zakończona, a jednak nie dają nam wytchnąć. Mówi się o szczególnym niebezpieczeństwie, które grozi obecnie dzieciom. Mrowie mnie przechodzi na samą myśl o mojej Orze. Nie ma dokumentów, czyha na nią niebezpieczeństwo.

Od piątku zamknęli w getcie głośniki, a gazety nie docierają do nas. Nie pozwalają sprowadzać gazet do getta, konfiskują je strażnicy stojący przy bramach. Znajdujemy się więc w więzieniu szczególnego rodzaju. W każdej chwili grozi nam, że nas poprowadzą na rzeź. Nie dociera do nas żadna wiadomość z tamtej strony muru. Czy dane nam będzie dożyć poranka, kiedy zalśnią promienie wolności nęcące nas swym mocarnym blaskiem? Jakże nam żyć? Nigdy nie wiadomo, czy zdoła się w spokoju przeżyć do wieczora. Zostaliśmy bez dachu nad głową. Nie mamy mieszkania, a nocowanie u Naci stało się kłopotliwe. A choroba Ory?

[23] Wtorek, 25 sierpnia [1942 r.]

Dziś mija pięć tygodni od dnia rozpoczęcia rzezi Żydów w Warszawie i okolicy. „Akcja” toczy się dalej. Niem[cy] wraz z Ukraińcami przeprowadzili dziś łapankę w bloku Gminy, tj. na Zamenhofa, Pawiej, Gęsiej i Lubeckiego. Drżę o Orę, o matkę i wszystkich krewnych, których zostawiłem na Pawiej 14.

Słyszałem, że zabrali ludzi z Gminy, z wydziału aprowizacji oraz z innych wydziałów. Poinstruowano wszystkie szopy, jaką maksymalną liczbę robotników mają prawo zatrudniać. Szopowi L[andau]a wyznaczono 900. Nam nie przyznano tak mało, ale inne szopy czują się pokrzywdzone; grożą przerwaniem pracy i zwrotem surowców, gdyż z taką małą liczbą robotników nie są w stanie wykonać produkcji. Wczoraj odbyło się w Urzędzie Pracy posiedzenie z udziałem fabrykantów i SS. Z rana widziałem na Lubeckiego obwieszczenie w języku polskim (pisane na maszynie) następującej treści: „Komendant policji, oficerowie i szeregowi policjanci zostali postawieni w stan oskarżenia i w związku z tym dokonano zamachu na Jakowa Szeryńskiego. Tego rodzaju dalsze irepresje401będą nadal stosowane z całą bezwzględnością”.