Część I. Dziennik Abrahama Lewina [9] 137
co się da, zwłaszcza produkty [żywnościowe]. Nie ma poczucia wspólnoty losu, wzajemnej pomocy. Ludzie kręcą się jak cienie. Ora jest u szomrów. Młodzież szomrowa jest bardziej dojrzała, bardziej zjednoczona.
We wtorek wieczorem ogarnął mnie ogromny smutek. Starałem się przyzwyczaić do myśli, że śmierć jest nieuchronna i że trzeba przygotować się do śmierci. Myślałem sobie: wszystko przecież potrwa tylko 10–15 minut (mam na myśli negzekucję438) i będzie po wszystkim. Dręczy brak jakiejkolwiek wiadomości od siostry i matki. Dokucza nam plaga pluskiew. Głód zmusza do wyżebrania nieco strawy. Nawet w tak ciężkich chwilach człowiek bywa głodny i chce zaspokoić głód.
W środę rano znowu pogłoska, która napawa otuchą: Henzel przyszedł nas zabrać. I istotnie przyszedł. Wszystkich, których zamknięto w uliczce, ogarnęła radość. Od razu powróciła większość tych, którzy pracowali w szopie – mężczyźni i kobiety. Pozostały w swych domach, tzn. w swych kryjówkach, starsze kobiety i dzieci. Staliśmy i siedzieliśmy na ulicy od 10 rano do 6 wieczorem. Nastroje prawie świąteczne: wiele kobiet, jak zgrupowanie, stoją przed nami. Godziny mijały. A jednak czekało się cierpliwie. Chcieliśmy już być w fabryce. Nagle pojawiają się oficerowie SS (w liczbie 4–5) i zaczął się... pogrom, jakiego nigdy w moim życiu nie widziałem. Nawet dzikie buszowanie Kozaków439w okresie pierwszej rewolucji 1905–1906 r. nie dorównywało temu, co zrobili Nie[mcy]. Bili mężczyzn i kobiety pejczami, kijami i deskami. Zaprowadzili na Umschlag wszystkie kobiety (z wyjątkiem nielicznych, które miały metalowe numerki) i bardzo wielu mężczyzn, którzy przypadkowo nie kupili metalowych numerków, gdyż nie przydawali im żadnego znaczenia. Najdelikatniejsze i najpiękniejsze kobiety przepadły. Wyniszczono całe rodziny. Młody oficer bił bez litości i ryczał jak dzikie bydlę: „Über euch, verfluchte, verdammte, kräzige Juden habe ich 3 Jahren Lebens verloren. Schon 3 Jahren plaget ihr uns, ihr Hunde...”440. („Przez was, przeklętych, parszywych Żydów straciłem trzy lata mego życia, już trzy lata nas męczycie, wy psy...”) itd. Nigdy jeszcze nie widziałem tak wściekłej nienawiści. Byli również zabici. Zaprowadzili nas na Gęsią 30 i tam zaczęło się polowanie, które trwa po dziś dzień. Wczoraj i dziś robią blokady naszych bloków. Znów zabrano ludzi, cała rodzina Świeca zginęła. Sam się oddał, kiedy stwierdził, że zabrano mu żonę i dwoje dzieci. Z początku szedł z nami do Gęsiej, potem wrócił się, oddał się i wywieziono go. Żywię wielką sympatię i podziw dla takiego prostego człowieka. Silny ciałem i silny duchem. Sądzę, że Luba też by tak postąpiła, a ja nie byłem dość silny, by umrzeć razem z nią, którą tak kochałem. Niezależnie od polowania na ludzi N[iemcy] rabowali otwarcie, jak gdyby to było legalne. Zabierają z mieszkań wszystko, co im się żywnie podoba. Ukraińcy grabią jak zwykli bandyci. Nocami włamują się do mieszkań z rewolwerami i karabinami w rękach i zabierają wszystko, co znajdują. Żydów również ogarnęła gorączka rabowania i kradzieży. Kradnie się wszystko, co popadnie.
Od przedwczoraj jesteśmy zamknięci w fabryce. Drżymy przy każdym hałasie i huku strzału z ulicy. Wczoraj – w celach rabunkowych – odwiedzili nas esesmani.