Część I. Dziennik Abrahama Lewina [9] 155
uwagę te dni – 10, 11, 12 listopada, święto niepodległości Polski. Może ono, szczególnie w dniach ataku angloamerykańskiego i utworzenia drugiego frontu, zwiększyć [63] zamieszanie u nas – tzn. ogólnie w Warszawie i szczególnie u Żydów.
Coś nowego wydarzyło się w naszym małym światku: zamknięto, tj. zlikwidowano, połowę szopu Hoffmanna506(pracowali tam krawcy, którzy szyli płaszcze zarówno dla wojska, jak i dla cywilnych osób). Wymówiono pracę około 500 ludziom. Powiadają, że nastąpiło to na skutek zażądania przez władze (SS) dwóch tysięcy wysoko wykwalifikowanych lub mniej wykwalifikowanych krawców. Mają ich wysłać do Lublina, gdzie są potrzebni w odpowiednich warsztatach. Wczoraj odbyła się rejestracja specjalistów, nie podano, w jakim celu. Dziś w nocy, o godzinie wpół do drugiej panika ogarnęła ludzi zatrudnionych tam, na Nowolipiu 52. O piątej godzinie rano zaczęli stamtąd uciekać. Wszyscy pracownicy rozbiegli się. Boją się, że ich złapią i wywiozą tam, skąd nie ma już powrotu, do Lublina czy do Treblinki. Do ich bloku przyszło z rana wielu esesmanów. Co zamierzają tam robić – nie wiadomo jeszcze. Czy chcą łapać ludzi, tak jak kilka tygodni temu w okresie „wysiedlenia”? Kogo będą łapali? Krawców specjalistów czy też zwykłych [64] ludzi? Któż to wie?
Teraz krążą słuchy, że zabierają stamtąd maszyny do szycia. Wczoraj rozkazali kierownictwu zorganizować dla nich 15 wózków. Najprawdopodobniej, żeby zabrać maszyny do szycia ceSchopmann-Betrieb II507.
Ludzie obawiają się nowej fali prześladowań i mordów.
Moja piętnastoletnia córka zapisała się do grupy 700 ludzi, która ma gromadzić żydowski dobytek i przekazywać go zbrodniarzom. Boli mnie, że dziewczęta w tym wieku trudnić się będą tego rodzaju pracą. Wiele młodych dziewczyn będzie wykonywać tę ohydną robotę. Opowiadają teraz (godzina 11), że u Toebbensa, na ulicy Prostej, rozpoczęła się „akcja”. Zażądano 1000 ludzi. Nie wiadomo jeszcze, ile jest w tym prawdy. Opowiadają, powołując się na żydowskiego policjanta, że na Zamenhofa widziano grupę Żydów, w tym również kobiety i dzieci, prowadzoną w kierunku Umschlagu.
Środa, 11 listopada [19]42 [r.]
Znów minął bardzo ciężki dzień dla garstki ocalałych w getcie, był to dzień strachu i grozy. Nad pozostałą garstką ludzi znów zatrzepotało skrzydło śmierci, każdy z nich przeżył chwile śmiertelnego strachu, żegnał się już z życiem. Nie sposób wyrazić tego uczucia [65] słowami. Tylko ten, kto zna literaturę rosyjską, a zwłaszcza Dostojewskiego, potrafi uzmysłowić sobie stan duchowy ludzi, nad którymi wisi miecz Umschlagu.
Nie mamy dokładnych wiadomości o przeprowadzonej wczoraj „akcji”. Wiadomo tylko, że odbyła się ona w szopach Hoffmanna, Toebbensa, Oschmanna i Brauera. Ogółem zabrali 1000 ludzi (według opinii tych, którzy zwykli przesadzać) bądź
600–700 osób (według zdania tych, którzy zazwyczaj pomniejszają). Wśród złapanych znajdują się również kobiety i dzieci. Nikt nie wie, co ta „akcja” oznacza. Można ją sobie wytłumaczyć w różnoraki sposób: a) że oznacza ona wznowienie dawnej „akcji”,