RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 180 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 180


166 Część I. Dziennik Abrahama Lewina [9]

jesteśmy tu pogrążeni oraz mroki całego świata. Nieomal każdego dnia krąży pogłoska, że znajdujemy się w przededniu wysiedlenia bądź nowej „akcji”. Ostatnio mówiono z zupełną pewnością, że „akcja” rozpocznie się na pewno 6 bm. i potrwa też siódmego.

Pogłoski te dotarły do władz SS i komendant tej formacji w Warszawie, Mende540, rozkazał swoim funkcjonariuszom dać znać prezesowi Rady Żydowskiej, że wszystkie te pogłoski są nieprawdziwe i że powinien on uspokoić Żydów. Dziś inż. Lichtenbaum, który pełni obowiązki [prezesa Judenratu po śmierci] Czerniakowa, wywiesił obwieszczenie w tym właśnie sensie. W ogłoszeniu tym podaje, iż otrzymał telefonogram od komendanta SS Mende, że Niemcy dowiedzieli się o słuchach krążących w getcie na temat „akcji” lub nowego „wysiedlenia” i zmian mających zajść w robotach, przy których zatrudnieni są Żydzi (tj. że zmieni się Żydom pracę i wyśle się ich do innych miejsc). Niemcy wiedzą nawet – głosi obwieszczenie – kto rozpowszechnia tego rodzaju pogłoski, i upoważniają przewodniczącego Rady Żydowskiej do oświadczenia Żydom, że wszystkie te słuchy są fałszywe i że mogą sobie nadal spokojnie żyć541.

Rzecz zrozumiała, że tego rodzaju obwieszczenia nie mogą nas uspokoić, odwrotnie – wzmagają nasze zdenerwowanie i trwogę. Pamiętamy jeszcze dobrze, że 19 lipca, na trzy dni przed rozpoczęciem procesu zagłady Żydów, komisarz Auerswald zapewnił nieboszczyka Czerniakowa, że pogłoski wywołujące niepokój są fałszywe i że nic takiego się nie wydarzy542. A po trzech dniach nastąpiła straszna tragedia.

Nie można polegać na zapewnieniach morderców dzieci, kobiet i starców, [90] nie ma takich zbrodni, bezeceństw i nikczemności, których nie byliby oni zdolni popełnić. I tak oto ostatnia garstka ocalałych Żydów żyje w ciasnym getcie między śmiercią i życiem. Każdego dnia grozi nam śmierć.

W ostatnich dniach zlikwidowali rozmaite obozy pracy w różnych miejscowościach wokół Warszawy, a ludzi stamtąd przewieziono do Warszawy. Wyglądają strasznie i przerażająco. Wielu jest opuchniętych z głodu, ich ciała pokryte są ropiejącymi czarnymi wrzodami, odziani są dosłownie w szmaty. Nie sposób wprost patrzeć na tych ludzi, bliskich już śmierci. Wielu z nich żebrze na ulicach. Z uwagi na to, że ludzie chodzą ulicami tylko z rana – robotnicy udają się wtedy do pracy – ci nieszczęśni przystępują więc o tej porze do każdej grupy robotników i proszą o wsparcie. Na ogół ludzie dają im chętnie i to duże datki. Może dlatego, że od kilku miesięcy nie widać było ubogich na ulicach, a prosty Żyd, syn narodu o starych tradycjach miłosierdzia, odczuwa już potrzebę spełnienia dobrego uczynku – wspierania biednych. A może to okropna sytuacja opuchniętych i nagich Żydów rozwarła zamknięte dłonie naszych braci? Codziennie, udając się do fabryki przy Gęsiej 30, spotykam tych ludzi i na ich widok przewracają się we mnie wnętrzności. Nie sposób przejść obojętnie. Dziwimy się i stawiamy sobie pytanie, dlaczego zlikwidowali obozy pracy i po co sprowadzili tu tych ludzi, w jakim celu ta koncentracja w getcie? I to z początkiem zimy? Nie mamy odpowiedzi na te wszystkie pytania. Sam szatan nie mógłby wymyślić nic gorszego przeciwko nam.