226 Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [2]
się i zaczął bić chłopca. Zbliżył się jakiś człowiek i zaczął na niego krzyczeć. Zaraz podszedł oficer policji i zabrał się za tego, który interweniował. Ten długo nie myślał i wymierzył oficerowi policzek. Na pytanie, kim on jest, ze wszystkich stron padła odpowiedź: „To przecież Kohn”. Policjanci, słysząc to, zamilkli i szybko się wynieśli.
Leszno 14 otrzymało ostatnio koncesję na ruch omnibusowy w getcie. Starała się o to Gmina, ale jej się to nie udało. Kohnowi i Hellerowi przyszło to znacznie łatwiej. Generalnie Żydzi w Warszawie są zależni od bogatych ludzi, nie mówiąc już o skorumpowanych członkach Gminy. Na Lesznie 13 rządzi Gancwajch56, który wcześniej był macherem w urzędzie wojewódzkim, starostwie i innych urzędach. Sztenfeld57prowadził Związek Drobnych Handlarzy w Łodzi i był macherem w urzędzie podatkowym. Z kolei Kohn współpracował jako informator w lotnej brygadzie58przy urzędzie podatkowym. Towarzystwo z Leszna 13 postawiło sobie za zadanie zarobić na żydowskich nieszczęściach. Pracują tam ludzie z półświatka, byli macherzy z urzędów podatkowych, adwokaci skarbowi, którzy byli większymi oszustami niż [pozostali] prawnicy, i jeszcze inni ludzie tego typu.
[39] Przy Karmelickiej 5 pojawił się jeden z tamtych, prowadzony przez drugiego z Leszna 13, Nebel59z Torunia. Chodzili po żydowskich mieszkaniach i rabowali. Zabierali, co się dało. Adresy były im znane. Kto się zorientował na miejscu, dawał znać żydowskiemu wspólnikowi i za pewną sumę, jeden na przykład dał dwieście zł[otych], wykupywano się. Kto tego nie zrozumiał, cierpiał srogo. Zabierali nawet stare rzeczy. Bezczelność doszła do tego, że kilka dni później tamtejszy Komitet Domowy zorganizował przedstawienie dla budynku i wyżej wspomniany Nebel przyszedł na nie.
Głód w mieście cały czas rośnie. Biały chleb kosztuje 15 zł, razowy 10,50 [zł]. Cały czas ludzie umierają z głodu. Doszło do tego, że już nikt nie patrzy na zmarłych. Na rogu Zamenhofa i Kupieckiej przy budce z papierosami leżał zmarły, zabrano go. Następnego dnia na tym samym miejscu leżał aa[…]aa, makabrycznie to wygląda na ulicy Karmelickiej. Ulica pełna jest cukierni. Wystawy pełne ciast, a obok na ulicy leżą zmarli albo omdlali z głodu. Zaczyna już dochodzić do przypadków wybijania szyb w cukierniach. Na Więziennej wybito szybę. To samo w innych miejscach. Dyskutowana jest sprawa zakazu wypiekania w getcie białego pieczywa. Poglądy się zaostrzają, bo prawie wszystkie ciasta pochodzą z drugiej strony muru i pieniądze wywędrowują z getta. Okazuje się jednak, że napotyka to na wielkie trudności. Kiedy zabroniłoby się wypiekania, powstałby wielki popłoch i ceny żywności wzrosłyby jeszcze bardziej. Byłoby to możliwe, gdyby ceny trochę spadły, a życie trochę by się znormalizowało.
[40] W lokalu Gminy urzęduje przedstawiciel gestapo do spraw żydowskich z wieloma urzędnikami. Bierze tam do siebie swoich konfidentów, którzy również nie otrzy-