Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [2] 233
W punkcie przy Nowolipkach 25 do dziś nie było jeszcze żadnego przypadku zgonu. Przez wszystkie epidemie przeszli oni szczęśliwie. 18 maja [1941 r.], w ciągu jednego dnia, wyniesiono stamtąd 3 zmarłych z głodu. Kolejnych pięć osób umiera, także z głodu. W łóżku leży kobieta, słaba. Jest chora na [51] gruźlicę. Komitet Domowy zdecydował się dać [jej] jedzenie. Kobieta odzywa się: „Szkoda tego, dajcie moim dzieciom. Dla mnie nie ma już pomocy. Może one przeżyją”. W punkcie przy Sapieżyńskiej ludzie leżą w całym szeregu łóżek. Są to kandydaci do śmierci głodowej. Zdaje się, że nie ma jeszcze miasta, w którym tak mało troszczono by się o biednych. W tym samym czasie urządza się bale, [zamożni] dostają wszystko, czego zapragną. Ulice są pełne nieprzytomnych, którzy leżą na chodnikach, a ludzie już się nie oglądają. Ludzie przyzwyczaili się i obojętnieją.
Przyjazdem Rumkowskiego zainteresowało się całe żydowskie społeczeństwo Warszawy. Jego sprawozdania i rozmowy z nim sprawiły, że stało się jasne, iż mamy przed sobą chorego człowieka. Jest megalomanem, w dodatku zadowolonym ze swojego urzędu, i nie chce zmienić swojej pozycji. Uważa, że gdyby do getta przyłączono jeszcze kilka domów, a aprowizacja trochę by się poprawiła, getto byłoby ideałem dla Żydów. Tak nisko może upaść człowiek! Przez cały swój pobyt bratał się z Lesznem
14 i 13. Mieszkał w hotelu „Brytania”85, a Leszno 13 zorganizowało tydzień honorowy. Pojechał w towarzystwie Leszna 13, wszystko z powodu robienia „publicity”86. Stara się stworzyć w Warszawie filię, która miałaby pracować dla niego i dbać o jego popularność. Ludzie mówią, że Rumkowski był ze swoją sekretarką na obiedzie w restauracji przy Lesznie 48. Za obiad zapłacił 50 zł. U fryzjera zapłacił 5 zł. Bardzo charakterystyczny jest jego stosunek do łódzkiego ziomkostwa, z którym chce pozostawać [53] w kontakcie. Podczas swojego sprawozdania stwierdził, że chce dyskutować z mniejszą grupą. Jeden z nim rozmawiał i pojawiła się opinia, iż Rumkowski powinien wesprzeć łódzkich uchodźców. Rumkowski wyjął pieniądze, jakie miał przy sobie, i powiedział: „Mam
800 zł, ale nie przystoi dawać tak małą sumę. Dam wam dziesięć tysięcy marek. Przy moim budżecie, powyżej czterech milionów, nie gra to żadnej roli”. Ma już następcę, swojego szwagra87, który powiedział, że pieniądze się znajdą, ale on będzie trzymał kontrolę nad podziałem. Na razie na tym stanęło. Na tej samej naradzie powiedział, że musi mieć rękodzielników i może zabrać ze sobą wykwalifikowanych [robotników]. Charakterystyczne, iż zaraz wiedziano w całym mieście, że Rumkowski zabiera ze sobą rękodzielników. Już zadbano, aby stało się to popularne. Na późniejszej naradzie powiedział, że może zabrać do Łodzi jedynie robotników, a nie majstrów, i to bez rodzin. Tymczasem każdy musi złożyć u niego prośbę, on zaś skontroluje, czy można petenta wpuścić do getta. Jak się okazuje – to jeszcze nic! Przyjechał głównie po lekarzy88.