RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 363 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 363


Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [14] 349

zmarł538, a razem z nim odeszły rzekome wolności obywatelskie i równouprawnienie. Jako dziedzictwo pozostała przyjaźń z Niemcami, „jatka” w Berezie Kartuskiej539oraz grupa zdemoralizowanych, awanturniczych oficerów-karierowiczów, którzy doprowadzili do wewnętrznego rozkładu i zewnętrznego upadku.

12 maja 1941 [r.] Rudolf Hess uciekł samolotem do Londynu540. Niemiecka propaganda teoretyka partii nazistowskiej i zastępcę Hitlera ogłosiła umysłowo chorym i zbagatelizowała całe to bolesne dla siebie wydarzenie. My jednak zobaczyliśmy w tym promyk nadziei, oznakę podziału w szeregach rządzących Trzecią Rzeszą. Czekaliśmy, że oto już zbliża się wybawienie. Minął rok. Straszliwy, potworny, krwawy rok, a ludzkość nadal nie została uwolniona od spragnionej krwi bestii zagłady.

Dzisiejszy dzień znów zapisał się krwią w historii żydowskiej martyrologii. Wczoraj wieczorem, między 10 a 11, mieszkańcy ulic Zamenhofa, Gęsiej, Kupieckiej oraz Nowolipki róg Smoczej usłyszeli dwa krótkie strzały. Serca zadrżały przez chwilę, krew zaczęła szybciej krążyć w żyłach. Wkrótce jednak ponownie zapadła nocna cisza. Dziś rano znaleziono 2 martwe ciała. Przy bramie [domu] przy Nowolipkach 54 w kałuży krwi leżał zastrzelony Mojżesz Szklar541, a przy bramie Zamenhofa 19, na schodach, Roman Fas542.

Mojżesza Szklara poznałem w roku 1931, kiedy stawiałem swoje pierwsze dziennikarskie kroki w „Momencie”543. Do wydawnictwa „Jidisze Prese”544, które miało dobrą opinię, jeżeli chodzi o stronę finansową, już wtedy zakradł się chaos i dezorganizacja, stanowiące rezultat niekorzystnego kooperatywnego systemu zarządzania. Każdy był właścicielem, od redaktora naczelnego, kierownika administracyjnego zarządu, po woźnego, a gospodarskiej ręki brakowało. Dopiero lata później, gdy wydawnictwo okazało się już faktycznie bankrutem, dowiedziano się, że w tym pięknym, nowoczesnym budynku przy Nalewkach 38 nie wszystko przedstawiało się tak nowocześnie. Już lata wcześniej byliśmy świadkami codziennych machlojek, intryg i konfliktów między redakcją a zecernią, administracją a maszynownią, między człowiekiem a człowiekiem. Czuliśmy, że do niczego dobrego to nie doprowadzi.

Cichy, zawzięty, sarkastyczny zecer Szklar początkowo wydał mi się złym człowiekiem, wrogiem ludzi z redakcji. W żydowskich wydawnictwach antagonizmy między zecerami a pisarzami były na porządku dziennym. Dlatego ja, początkujący dziennikarz, unikałem starego, doświadczonego zecera. Z czasem jednak zauważyłem, że Szklar nie