RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 369 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 369


Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [14] 355

jej do domu. Żydowskie gazety w języku polskim często drukowały tłumaczenia artykułów Kipnisa, ale miały one smak zimnego czulentu w niedzielę…

W taki sposób z czasem powstał dystans między Kipnisem a społeczeństwem żydowskim, do którego był on tak silnie przywiązany i które kochało go tak mocno jak drogi skarb. Starsze pokolenie mówiło o dawnym Kipnisie, o Kipnisie pieśniarzu ludowym, dobrodusznym prześmiewcy. Jednak młodsze pokolenie, pokolenie sportu i tańca pytało: „Kto to jest?”562.

Dla nas jednak Kipnis nie stracił nic do ostatniej minuty swojego życia. W każdym zorganizowanym społeczeństwie można znaleźć trzy rodzaje ludzi: takich, którzy nie chcą o nikogo się troszczyć, nie chcą pracować na rzecz innych i lubią przychodzić na gotowe, takich, którzy czekają na honory, trzeba ich prosić, chodź, obejmij to lub tamto stanowisko, zostań tym lub tym, wreszcie tacy, którzy pchają się do stołka. Ostatnia kategoria również dzieli się na dwie: jedni pchają się z samolubstwa, drudzy z powodu oddania sprawie, z instynktu towarzyskiego i rozwiniętej świadomości społecznej. Menachem Kipnis, który podczas poprzedniej wojny światowej stworzył Związek Literatów przy Tłomackie 13563, należał do ostatniej kategorii. Oczywiście, nie składał się z samych zalet, tak jak każdy z nas ma wady, ale mało kto posiadał te zalety, jakimi wyróżniał się Kipnis. Kiedy wybuchła wojna, nie czekał na honory, nie troszczył się tylko o siebie (jak robiło to wielu), ale zaraz564zatroszczył się o dom, o miejsce spotkań dla swoich kolegów, chodził do wojennych tuzów po wsparcie w różnych formach dla znajomych oraz żon i dzieci [10] tych kolegów, których nie było w Warszawie.

Kipnis nie był jedyny w tej pracy. Istnieli jeszcze inni koledzy, którzy razem z nim prowadzili kuchnię ludową, ale u nikogo nie widziano takiego zaangażowania w pracę i takiego oddania i nikt inny nie wzbudzał tyle sympatii i zaufania w dobroczyńcach, co Kipnis.

Osoby otrzymujące pomoc, a zwłaszcza pisarze, to jednak trudni ludzie. Ciężko jest uszczęśliwić wszystkich. Często pod adresem Kipnisa kierowali skargi koledzy, którzy sami nie byli w stanie stworzyć czegoś wartościowego. Ale Kipnis się tym nie przejmował, nie obrażał się, nie porzucał swoich zadań, lecz kontynuował pracę, aż w końcu to ciepłe serce pękło.

Społeczeństwo żydowskie straciło jedną z najbardziej interesujących i najpiękniejszych postaci ostatnich 30 lat, a my sami jednego z najbardziej oddanych, a może najbardziej oddanego przyjaciela.

xxx

Z Hermanem Czerwińskim poznałem się przez… telefon. Było to pewnego popołudnia w pokoju redakcyjnym w czasie, kiedy przygotowywało się danie z warszawskiego