380 Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [16]
aa[...]aa, jakbyśmy już mogli [8] umrzeć spokojnie. Zostawiliśmy i ochroniliśmy nasze bogate dziedzictwo. Wyobraziliśmy sobie, jak ludzie będą po latach przypadkowo kopać i odkryją ten skarb albo kiedy my, po zagładzie hitlerowskich Niemiec, komisyjnie wykopiemy i przy dźwiękach orkiestry wojskowej otworzymy pudła, a po wydrukowaniu kopii wyślemy oryginały do Palestyny, do naszego muzeum Borochowa692. Prawda, że piękne to marzenia? (Oby nam się spełniły.)
Jeszcze ładną kartę stanowi historia naszej współpracy w partyzanckim oddziale (ogólnosłowiańska wojskowa organizacja, która miała [9] na celu sabotowanie i niszczenie na tyłach niemieckiego frontu). Nasza praca była minimalna: co mogliśmy zdziałać jako Żydzi w tych zacieśniających się murach?
Ale świadomość, że nie stoimy z boku, czekając na Mesjasza, tylko wyczekujemy momentu, kiedy trzeba będzie wziąć udział w walce, radość i entuzjazm z powodu wiadomości od grup partyzantów z okręgów Lublina, Białej Podlaskiej i Kielc. Potężne walki Serbów w Bośni, lekcje o materiałach wybuchowych i wojskowe ćwiczenia wywoływały nasz entuzjazm. Koledzy byli podnieceni, szczęśliwy był ten, którego przyjęto do organizacji. Ale nie dane było nam jednak dotrzeć do pozytywnego końca. Z pewnych powodów [10] został przerwany kontakt między komitetem centralnym i warszawskim gettem (stało się to, zdaje się, z powodu jakiejś trudności ze strony ha-Szomer ha-Cair).
Lato 1941/[19]42693było dla getta warszawskiego najsmutniejsze. Zaczęło się ono aresztowaniami i rozstrzeliwaniami. Paru socjalistycznych działaczy padło. Ale większość aresztowań odbyła się z innych przyczyn. Och, jakich brudnych postępków dokonywali żydowscy donosiciele i „gestapowcy”, jeden zdradzał drugiego, a wszyscy razem unieszczęśliwiali getto. O tym lecie można by dużo opowiadać. Z jednej strony donosiciele, z drugiej kombinatorzy i [11] szmalcownicy doprowadzili do krwawej drożyzny. Pasożytowali na karku wymęczonego, biednego i zgorzkniałego społeczeństwa.
Jeśli za mało było jeszcze nieszczęść z powodu żandarmerii i polskiej policji, która ciągnęła od żywych i martwych, to na nasz kark wsiadła jeszcze nasza własna „służba porządkowa”. Oni zapiszą najpaskudniejszą i najbardziej podłą kartę w historii tego okresu. Z wszystkiego coś odgryzali, nic nie było dla nich święte. Charakterystyczne dla nich są aktualne kuplety z tego okresu: „Pieniądze, pieniądze, pieniądze, to najlepsza rzecz”. Brali oni pieniądze od szmuglera, od dzieci, które żebrały po tamtej stronie, brali b[…]b, od piekarza brali, [12] od sklepów brali, za załatwienie czegokolwiek brali, we wszystkich kolejkach, kto smarował, ten jechał, wszędzie „szafa gra”694. Ciekawe, że jeśli ktoś wnosił skargę na złodzieja, to policjant kazał sobie zapłacić setkę za wsadzenie go, jeśli nie, to złodziej da mu więcej.
Ale to jeszcze nie wszystko. Najpaskudniejsze było jednak łapanie do obozu pracy, a najstraszniejsza praca przy akcji wysiedleńczej695, o której specjalnie napiszęparę zdań.
Wzrastał terror – równolegle nielegalne ruchy… Ich b[...]b prowadziły mnie do [13]
podziemnej działalności. Widzieliśmy moment wyzwolenia bardzo blisko. To prawda,