RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 411 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 411


Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [19] 397

Pozdrawiam i całuję Drogą Panią jak najserdeczniej i przesyłam dla Riki całą tkliwość, na jaką [mnie] stać.

Ania

6 IX [19]42 [r.]

ARG II 245 (Ring. II/209)

Opis: oryg. (listy: odpis), rkps, atrament, j. pol., część dziennika w zapisie stenograficznym,

159×198 mm, k. 8, s. 13.

Druk: BŻIH 1969, nr 71–72, s. 140–144 (fragment); Dziennik: Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie, s. 107–110 (zapisy z 27–28.08.1942 r.); Korespondencja: Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie, s. 168–169, 171–173.

28.08. – 2.09.1942, Warszawa-getto. [Lejzor Czarnobroda?], Relacja z likwidacji getta warszawskiego i dziennik (22.07. – 2.09.1942 r.)

[1]755Wiem, że to, co piszę – dalekie będzie od pełnego obrazu potworności, niespotykanej w dziejach ludzkości. Nawet w przybliżeniu nie sposób oddać cierpień i mąk ukrzyżowanego narodu, ociekającego krwią zamordowanych setek tysięcy. Trudno mi zebrać wspomnienia! Już 6. tydzień trwa ohydna kaźnia. Dziś 28 sierpnia. Zaczęło się

22 lipca. Dlaczego nie płaczemy? Dlaczego nie zdzieramy szat? Lada chwila czeka nas ten sam okrutny los, jaki spotkał nasze rodziny, matki, ojcowie, siostry, bracia zagazowani i zamęczeni w katowniach. Nie możemy płakać, nie potrafimy wycisnąć z oczu ni jednej łzy!

Płakać potrafi człowiek! Płacze się przed kimś.

My ludźmi przestaliśmy być!

Jesteśmy bólem, męką, krwawym cieniem zamordowanych, bliskich i przyjaciół. Jakbym mógł, to bym otworzył żyły, namaczał pióro we własnej krwi i pisał te

słowa, bo krwią ociekają kartki naszej historii, historii pogromów i rzezi.

Ale tu koniec, tu kres. Może nieważne jest dla historii, z perspektywy wieków, czy w Europie będą Żydzi, czy też nie. Ale cywilizacja dziesiątków wieków wydała na siebie samą wyrok, wszelkie ideały, frazy, w imię których walczyła i ginęła ludzkość, nikną i maleją wobec nieprawdopodobnych cierpień naszych.

Nie znamy, co to sprawiedliwość. Nie znamy, co to prawda.

Nie znamy, co to litość.

Wróg przeklęty wydarł z naszych piersi wszelkie uczucia.

Oszaleli z bólu patrzyliśmy, jak zabierano nasze rodziny. Wyciągały do nas ramiona, [1a] błagały i przeklinały, prosiły o śmierć przy nas, żeby razem zginąć, by nasz dom stał się wspólnym naszym grobowcem. Rozdarto nas.