RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Dzienniki z getta warszawskiego

strona 423 z 476

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 423


Część II. Dzienniki z getta warszawskiego [19] 409

[9] Skąd te trupy, jęki, lamenty?… Skąd rozwalone mieszkania?…

Znów samoloty nad nami. Ale teraz już nie czekają z tą niewzruszoną pewnością, że ich bomba nie trafi, rozbiegają się na wszystkie strony. Każdy szuka najbliższych, żeby razem się trzymać.

Szepty, rozmowy, oczekiwania, niepewność, a w tej ponurości przebija przecież nadzieja, nadzieja, że jednak może się już prędko wojna skończy, że nadejdą spokojne dni i noce.

Spokój, tak upragniony spokój! „Gdyby tak bombardowali dniem i nocą, dniem i nocą, może nareszcie wziąłby i koniec, zapomnieliby o nas…” „Och, o nas nie zapomną” – wzdycha drugi – „w ostatniej chwili przed [9a] agonią nie zapomną, mordercy”. „Słyszycie, prawie artylerii przeciwlotniczej nie słychać. Mądrzy byli trzy lata temu, a teraz…”

I rzeczywiście… Artyleria przeciwlotnicza prawie że nie działa. Tylko od czasu do czasu rozlega się po kilka strzałów oddanych z karabinów maszynowych.

A przecież wróg nie jest tak przepotężny, można go zwalczyć.

Detonacje następują teraz szybko po sobie, jedna po drugiej, jedna po drugiej… Ludzie starają się odgadnąć skąd. „Gdyby tak cały Umschlagplatz, Transferstelle zostały zbombardowane…” „Tak, Umschlagplatz, Umschlagplatz rozsadzić bombami…” – podchwytują inni. [10] „A w wagonach przecież są ludzie…” „Lepsza już bomba. Szybszy koniec…”

Wreszcie cisza. Po kilkunastu minutach następuje odwołanie alarmu lotniczego.

2 godziny trwał nalot. Niebo rozżarzone łuną wznieconych od bomb pożarów. Ciszę nocną przerywają coraz to wyraźniejsze jęki i krzyki: „Na pomoc? Ratunku?”.

Po co te ofiary? Jakże okrutny nasz los. Mimo wszystko lżej teraz zasnąć. Może doprawdy się skończy?

Śmieszne to, skąd ta nagła nadzieja. Z powodu jednego nalotu, a czy w ogóle naloty mają decydujące znaczenie w tej wojnie? Przecież nie!

A jednak cieplejsza fala wiary obejmuje serce i kołysze je do pogodniejszego snu. Śpij spokojniej, [10a] skazańcze, mściciel szykuje się do ostatecznego obrachunku z twoim katem.

2 września [1942 r.]

Idąc z rana do pracy, wśród robotników i robotnic spieszących do szopów zauważyłem większe ożywienie, rozgorączkowanie… Każdy, spotykając znajomego, pyta się: Czyś słyszał?… Nalot…”, „Ech, co silny, i «przyjaciele» niezgorzej się popisali”.

Ale niestety – dowiaduję się o wielu ofiarach i zbombardowanych domach w ghetcie, na Wołyńskiej 18, Gęsiej 38, Muranowskiej, Dzielnej… Na Lesznie, obok szopu Tobbensa. O ilości ofiar nic nie wiadomo, ale na pewno są liczne… Uratowali się dotychczas od Umschlagplatz, spotkała ich śmierć od bomby.