142 „Biuletin”, nr 6 (16), maj 1941 [1]
Kwestia aprowizacji w getcie warszawskim.
W getcie panuje głód. Drożyzna jest bardzo duża. Nie może być w getcie dobrze, gdy po tamtej stronie murów kilo „sitkowego” chleba506kosztuje 16 zł, a kilogram kartofli 3½ zł. Gdyby nawet tego nie było, gdyby ceny środków żywnościowych w „aryjskiej” Warszawie były niskie, nie budziłoby zdziwienia, gdyby i tak w getcie wszystkiego brakowało, a ceny były bardzo wysokie.
Wiemy dobrze, że Hitler tworzy getto z jasną intencją: wymordować, zniszczyć i wykorzenić Żydów. Mury mają odciąć dowóz produktów, mają przekształcić getto w ściśle strzeżony obóz koncentracyjny. Na straży tegoż obozu koncentracyjnego, poza żandarmerią, postawiono zaś jeszcze tak zwane Transferstelle. Jest to instytucja, która jako jedyna wpuszcza jakiekolwiek produkty do getta, towary i surowce, i jako jedyna zezwala na wywóz [czegokolwiek] z getta. I przez to udręczenie, przez to, że kilku sadystów i degeneratów stało się władcami życia 600 tysięcy Żydów w Warszawie, przez to nieszczęście Żydzi w Warszawie muszą płacić Transferstelle 15 procent wartości każdego towaru wwożonego lub wywożonego z getta.
Te „obiektywne” czynniki to jest polityka Niemców względem Żydów, ich wygłodzenia, jak również ten specjalny 15-procentowy podatek. Dbają już należycie, by w getcie panował niedostatek środków żywności, a ich cena była bardzo wysoka.
Nawet jednak w takim stanie racjonalna polityka aprowizacyjna mogłaby częściowo złagodzić ciężką sytuację aprowizacyjną, jaka panuje ostatnio w getcie.
Gmina Żydowska otrzymała od Niemców wyłączne prawo na zakup produktów dla Żydów. Tylko ona może prowadzić w Transferstelle rozmowy o sprowadzaniu środków żywności. I stało się rzeczą naturalną, że Gmina powołała do zajmowania się tą kwestią specjalny organ – Zakład Zaopatrywania507przy Gminie. I jeszcze więcej Gmina uczyniła, urzędu tego nie przekazała w ręce urzędników, lecz w [ręce] przedstawicieli „społeczeństwa”.
I tu zaczyna się skandal, jaki Gmina popełniła w stosunku do niezamożnej części społeczeństwa żydowskiego w Warszawie.
Gmina Żydowska przekazała aprowizację w ręce kupców żydowskich. Oni to stali się działaczami społecznymi, którzy zakupywać mają dla społeczeństwa żydowskiego chleb, kartofle, kaszę itp.
Cały Zakład Zaopatrywania składa się wyłącznie z kupców. Nie dopuszczono tam ani jednego przedstawiciela szerokich mas konsumenckich.
Po cóż przedstawiciele Zakładu Zaopatrywania mieliby żądać od Niemców, by [6] zezwolili oni na dostarczanie większej ilości produktów? Prywatni kupcy tak czy inaczej dostaną produkty, tylko będą one kosztować o wiele więcej, kupcy bowiem grubo na tym zarobią – to mało obchodzi kierownictwo Zakładu Zaopatrywania. Mało ich obchodzi sytuacja większości społeczeństwa żydowskiego w Warszawie. Troszczą się oni [tylko] o interesy „Związku Kupców”.
I to jest jedna z przyczyn strasznego stanu aprowizacyjnego, jaki panuje w getcie warszawskim. Jest to wielkie przestępstwo, jakie popełnili ludzie Gminy. Posłali „kota