520 „Ojf der Wach”, [nr 1?], 20 września 1942 [7]
Już podczas wysiadania z pociągów padają strzały w kierunku opóźniających się lub strzały wymierzone w powietrze, bez żadnego powodu. Zmarli wyładowani z wagonów lub świeżo zabici są grzebani na miejscu, między pierwszym i drugim ogrodzeniem. Żydzi z wcześniejszych transportów biorą po dwóch zmarłych za ręce i nogi i wrzucają do grobu, który już wcześniej został przygotowany. Żydzi-grabarze, którzy dobrowolnie zgłosili się do tej pracy, nie wracają już jednak nigdy z powrotem do obozu. Po zakończeniu pracy są oni na miejscu rozstrzeliwani1423.
Bagaże wysiedlonych zostają wyłożone koło rampy. Zajmują one obszar długości kilkuset kilometrów, do 1,5 metra wysokości. Szerokość tego obszaru stale wzrasta. Służba obozowa nie miała jeszcze czasu na sortowanie tych rzeczy. Do wyłożenia tych rzeczy są brani robotnicy z obozu. Po zakończeniu pracy wracają oni z powrotem do obozu. Wielu spośród nich próbuje uciekać. Chowają się wśród bagażu i po odjeździe transportu próbują przeczołgać się przez pierwsze ogrodzenie, co jest stosunkowo nietrudne.
Co dzieje się w samym obozie?
Nowo przybyli spotykają często osoby z wcześniejszych transportów, które siedzą na ziemi lub w barakach. Słychać straszne okrzyki, jęki, wołania o pomoc. Stale padają strzały. Na dachach obu baraków siedzą Ukraińcy z bronią maszynową i strzelają stale, by rzucić strach na tych nielicznych Żydów, którzy zbliżają się do drutów.
[3] Słychać stały hałas potężnej maszyny, która kopie w ziemi. Ta maszyna kopiąca znajduje się po lewej stronie, w tylnym rogu obozu, koło baraku, który zwie się „łaźnia”1424. Nie ma zbyt wielu Ukraińców w obozie. Cała obsługa obozowa wraz z SS-manami składa się z setki osób. Z każdej przybyłej grupy wybierani są zaraz ochotnicy, którzy idą po wodę. Żaden z nich jednak do obozu jeszcze nie powrócił. Po ich wyjściu słychać gęste strzały z broni maszynowej. Wówczas idzie druga grupa, by pochować pomordowanych.
Nowo przybyłe kobiety i dzieci ustawiane są w grupy po 200 osób. By pójść do „łaźni”, są oni rozebrani całkowicie do naga, rzeczy pozostają, oni sami prowadzeni są do małego baraku, który zwany jest „łaźnią” i który znajduje się nieopodal [wspomnianej] maszyny kopiącej. Z łaźni tej nikt nie wraca i wciąż dochodzą tam nowe partie [ludzi]. „Łaźnia” jest faktycznie rzeźnią, podłoga zapada się wraz z ludźmi, którzy wpadają wprost na maszynę. Zdaniem uciekinierów ludzie ci są w braku zagazowywani, zaś wedle innych są mordowani prądem elektrycznym. Maszyna kopiąca pracuje bez przerwy. Z wieżyczki nad „łaźnią” słychać bez ustanku strzały. Mówi się, że w ten sposób mordowani są ci nieliczni, którzy po zagazowaniu trzymają się jeszcze na nogach.
„Łaźnia” przyjmuje po 200 osób co 15 minut. Jest zatem w stanie wymordować 20 000 osób w ciągu doby. W tym tkwi wyjaśnienie faktu stałego przybywania ludzi do obozu, z którego nie ma drogi powrotnej, poza kilkoma setkami, którym udało się uciec przez cały ten czas.