RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: Bund i Cu...

strona 814 z 902

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 814


768 „Cajt-fragn”, nr 3, grudzień 1941 [10]

Co więcej, opowiadają, że podtrzymywał moralnie także innych, młodszych, [fizycznie]

silniejszych. Aż zwyczajnie go zamordowano, tak jak tysiące innych, dziesiątki tysięcy.

I Herman Lieberman – w zgoła innych warunkach kształtowała się jego osobowość, charakteryzowała go całkowicie inna mentalność. Zasymilowany inteligent żydowski, adwokat, ten, który w swym studium o nauce prawa dostrzegał, że coś tu się nie zgadza, że najważniejszym prawem jest czyn socjalistyczny. Jego spokojne, logiczne stanowisko myśliciela doprowadziło go do najwyższych urzędów w ruchu socjalistycznym, do wszystkich parlamentów niepodległej Polski, i także do Brześcia.

Lieberman staje się wówczas emigrantem – w najpiękniejszym, najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Staje się ambasadorem Polskiej Partii Socjalistycznej w Europie, gdzie także zastała go obecna wojna. Gdy zrekonstruował się rząd polski na emigracji, został on jego ministrem sprawiedliwości.

[31] Herman Lieberman jako minister sprawiedliwości to zewnętrzny wyraz tamtego ciosu w twarz, zadośćuczynienia przeszłości, co dzieje się na całym świecie, i rzecz jasna także na odcinku polskim. Były więzień brzeski, jeden z najczęściej gnębionych, staje się symbolem sprawiedliwości w Polsce jutra. Na jego nowym stanowisku spotyka go śmierć.

Norbert Barlicki i Herman Lieberman – dwie historie ruchu socjalistycznego. Obaj – wierni słudzy klasy robotniczej. Życie obojga – jedna ofiara dla przyszłości. Obaj – padli na swych posterunkach.

Myśl o nich obu przyświecać będzie każdemu socjaliście, każdemu, który widzi, jak nadchodzi godzina rewolucji, nowego odrodzenia ludzkości.


Notatki

Zalety porażek

Pierwsze dwa tygodnie wojny na Pacyfiku minęły pod znakiem angielsko-amerykańskich porażek. Japończycy z powodzeniem stosują niemiecką metodę zaskoczenia i błyskawicznych, decydujących operacji. Wojna ta nadeszła dla Anglii i Ameryki niespodziewanie, choć się do niej [oba państwa] szykowały. Jak w każdej wojnie trzeba się z wrogiem i jego metodami walki zapoznać. Za to doświadczenie płaci się frycowe, a pierwsze sukcesy przypaść muszą agresorowi. Doświadczenie dwóch lat wojny w Europie i w Afryce mogło być tylko częściowo przydatne w morskich, powietrznych i lądowych walkach na Dalekim Wschodzie. Warunki i problemy tej wojny są [bowiem] całkowicie inne.

Pomimo to trudno się wyzwolić z wrażenia, że rządy amerykańskie i angielskie wiele rzeczy zaniedbały. Prawda, wiele czynników jest dla nas nieznanych z tytułu tajemnicy wojennej. Nie wiemy, czy nie powiodło się, czy zaniedbano należytego umocnienia baz na Pacyfiku. Pewne jednak jest, że opinia publiczna amerykańska i angielska inaczej wyobrażały sobie przebieg wojny. Pewność siebie i zadowolenie angielskiego i amerykańskiego społeczeństwa są bardzo wielkie. Jest ku temu podstawa: wielka władza, bogactwa, olbrzymi potencjał. Jednakże to samozadowolenie ma wielki niedostatek: powolne tempo. „Mamy czas” – to rozpowszechniona opinia w krajach angielsko-amerykańskich. Sami jesteśmy świadkami, jak trudno przyszło Rooseveltowi przyciągnięcie uwagi społeczeństwa amerykańskiego [do spraw wojny].

[32] Pierwsze klęski mają wielką zaletę, taką, że obudzą i mobilizują całą energię Stanów Zjednoczonych i Anglii. Mają jednak jeszcze jedno znaczenie. W dzisiejszej