strona 344 z 656

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 344


papiery, posadzono go na rykszę, przekupiono polskiego policjanta, chory udawał nieprzytomnego. Chory umarł w szpitalu, a dom uniknął „parówki”.
Problem nieboszczyków w biednych domach jest bardzo palący. Nie mając pieniędzy na pochowanie zmarłych, porzuca się ich często na ulicy. W niektórych kamienicach zamyka się bramy i nie wypuszcza się lokatorów, aż dadzą pieniądze na pochówek. Dzielnicowi zaś, nie chcąc parać się formalnościami związanymi ze sprawą nieboszczyków, przerzucają zwłoki z jednego chodnika na drugi. Na cmentarzu grzebie się ich w zbiorowych grobach. Na samym froncie, gdzie jest najstarszy rejon cmentarza, znajdują się [w ten sposób powstałe] takie wysokie góry piaskowe. W upalne dni idzie od tych masowych grobów tak silny odór, że nie sposób przejść obok nich, nie zatykając nosa. Wygląda na to, że masowe groby kopano za płytko, stąd ten fetor. Zakłady pogrzebowe, zwłaszcza braci Pinkiertów, robią wspaniałe interesy. Niektóre zakłady mają specjalne wózki dla poszczególnych kamienic, które co dzień dostarczają towar.
Biorąc to wszystko pod uwagę, perspektywy na zimę, kiedy epidemia będzie się
szerzyć intensywniej, są bardzo niebezpieczne. Lekarze obliczają, że co piąty człowiek zapadnie zimą na tyfus. Dlatego krążą ostatnio pogłoski o wysiedleniu Żydów z Warszawy. Ma to być środek, aby całkowicie pozbyć się niebezpieczeństwa tyfusu. Lekarze, którzy nielegalnie leczą tysiące pacjentów w domach, robią złoty interes. Zastrzegają sobie określoną ilość wizyt dziennie u danego pacjenta.


ARG I 449/81 (Ring. I/507/1)
Opis: oryg., rkps (ER*), atrament, j . żyd., 155x187 mm, k. 1, s. 2.
Druk: Kronika getta, s. 307–309; Ksowim 1, s. 285–288; Joman 1, s. 303–305.



                                                                                                [Koniec sierpnia 1941]
[1]
[Nieboszczyków przewozi się] furmankami konnymi, wózkami ręcznymi i rowerami,
za pomocą noszy itp. Wozy konne załadowane są zwłokami nie tylko wewnątrz,
również na wozie wystają w górę 2–3 skrzynie z trupami. W niektórych domach żydowskiej biedoty, jak na przykład na ulicy Wołyńskiej, wymierają całe rodziny. Zdarza się niekiedy, że w mieszkaniu umiera ostatni członek rodziny i leży kilka dni, dopóki sąsiedzi nie poczują fetoru trupa. Miał miejsce wypadek, że pewna matka ukryła zwłoki dziecka, aby móc dłużej korzystać z [jego] kartek [żywnościowych]. W niektórych domach przy Wołyńskiej zdarzało się, że szczury pogryzły zwłoki, które leżały w mieszkaniu kilka dni. Na Wołyńskiej 7 opustoszało 10 mieszkań. Wszyscy lokatorzy wymarli. Wymieranie całych rodzin w jednym dniu bądź w ciągu kilku dni stało się w ogóle zjawiskiem bardzo częstym. Wzrasta ogromnie liczba sierot, a to dlatego, że przede wszystkim umierają dorośli, zwłaszcza mężczyźni. Dzieci w wieku do 2 lat w ogóle wymierają, po prostu dlatego, że brakuje zupełnie mleka dla niemowląt i matek. Jeśli tak dalej pójdzie, to kwestia żydowska cw War[szawie]c1489 zostanie szybko rozwiązana.



1489 Dopisane odręcznie na górze.