„Getto Podziemne”, nr 2 [4] 289
człowieka”, wytłumaczenie mu, że ta właśnie „hitlerowska”, a nie inna idea, że to właśnie hitlerowskie, a nie inne stanowisko polityczne jest nieomylne i jedynie słuszne. Wbijano co dnia w głowy obywateli, pionków na szachownicy dziejowej, w prasie i w radio, z mównic i z katedr uniwersyteckich, z plakatów i estrad teatralnych, w teatrze, z piosnek rewiowych i z treści filmów – że... „Radion sam pierze”. – I rzeczywiście, tak jak w pamięć przechodnia głęboko zapadał pewnik reklamowy, że „Radion sam pierze”, że „PKO – to pewność i zaufanie”, tak również głęboko wżerały się pewniki reklamy politycznej, społecznej i gospodarczej – w umysłach Niemców. Polityczny samopiorący „Radion” – stawał się aksjomatem.
W pamiętnych dniach sierpnia 1939 r. rozszalały się pióra „propagandzistów z Wilhelmstrasse”1016, speakerzy, odczytując teksty, grzmieli na całą Europę, Amerykę, Azję, Afrykę i Australię – we wszystkich językach świata1017. Prawdziwa wieża Babel. Radioamatorzy tracili orientację, czy słuchają własnych stacji, czy też niemieckich. Wojna nerwów dochodziła do szczytowego momentu.
I padł wreszcie pierwszy strzał. Ale wojna „propagandzistów” nie ustała, przeciwnie, ich zadania rozszerzyły się. Mieli na celu już nie tylko zmylenie przeciwników, otumanienie ich opinii publicznej, werbowanie nowych zwolenników, pozbawiając ducha słabych, podrywając go u mocnych. – Mieli teraz na celu niedopuszczanie słabości u swojej własnej opinii publicznej. Mieli na celu mobilizowanie jej, utrzymywanie w napięciu nerwów, stałym i radosnym – od zwycięstwa do zwycięstwa. Minister Goebbels kierował akcją świadomie. Dobierał teksty zręcznie. Grzmiał fanfarami przy każdym drobnym nawet sukcesie wojskowym czy też dyplomatycznym. Akcentował, podkreślał grubo czerwonym atramentem błędy i porażki przeciwników, łudził swych rodaków na całym świecie wspaniałą przyszłością „Herrenvolku”1018, przeciwstawiał im wszystkie inne „Sklavenvolki”1019 – nie włączając w ich poczet sprzymierzeńców: Chorwatów, Słowaków, Albańczyków, Ukraińców (nie byłoby to zręczne) i wszelkie inne [s] „zaprzyjaźnione” minorum gentium1020.
Ale Goebbels nie o wszystkim mówił, czasem pamięć mu słabła. Zapominał podać do wiadomości publicznej to, co było przykre, „nieważne”, fakty o własnych porażkach i niedociągnięciach dyplomatycznych czy też strategicznych. Te braki w swej prawdomówności uzupełniał „wyższą matematyką” liczb jeńców, rannych, zabitych, zdobytego materiału wojennego i zatopionego tonażu okrętowego – oczywiście, jeżeli chodziło o cyfry strat przeciwnika.
Jakie skutki miała i ma jeszcze do dziś ta propaganda? – Obywatel, któremu na każdym kroku pokazuje się literę „V” – „Victoria”1021 – któremu nie daje się wytchnąć