RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta warszawskiego: radykalna...

strona 88 z 619

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 88


„Czerwony Sztandar”, nr 4 [1] 73

na rozstrzelanie pewnej liczby zakładników. Ale było już za późno. Był to jedynie akt rozpaczy.

Mimo swych błędów, Komuna Paryska była pierwszą krwią zapisaną lekcją budowy nowej władzy klasy robotniczej – dyktatury proletariatu. Stary aparat państwowy został przez Komunardów rozbity. Jego główne narzędzia ucisku klasowego – stała armia i biurokracja – zostały zniesione. Ich miejsce zajęło powszechne uzbrojenie ludu oraz obieralni i w każdej chwili usuwalni urzędnicy Komuny. Pensja najwyższego nawet urzędnika nie mogła być wyższa od płacy roboczej. Komunardzi zrozumieli, że nowego ustroju socjalistycznego, do którego dążyli, nie można zbudować za pomocą instytucji parlamentarnych. „Komuna – pisał Marks – miała być nie ciałem parlamentarnym, lecz zespołem pracującym, zarazem ustawodawczym i wykonującym ustawy”154. Dzięki temu była Komuna pierwszą, prawdziwie demokratyczną władzą w historii155.

W toku wojny Komuna wydała cały szereg zarządzeń mających na celu poprawę bytu materialnego robotników. W interesie proletariatu wprowadzono w życie szeroko zakrojone ustawodawstwo robotnicze. Z wszystkich zarządzeń Komuny przebija troska o fizyczne i duchowe wyzwolenie proletariatu.

Główny swój wysiłek i całą energię musiała jednak Komuna skierować na walkę z oblegającymi Paryż wojskami rządu wersalskiego. Ten rozdział jej dziejów pisany jest krwią bohaterskich Komunardów, ich męczeńskim heroizmem. Nie udało jej się utrzymać wobec przewagi sił wroga. Ale Komuna się nie poddała, walczyła do ostatka z niebywałym uporem. Wersalczycy musieli zdobywać dom za domem, barykadę za barykadą. Ten opór doprowadził do wściekłości. Rozpoczęły się osławione i ponure „masakry Paryża”, w „krwawym tygodniu”156 zostało rozstrzelanych 30 000 komunardów – nie oszczędzono dzieci, kobiet ani starców.

W 70-tą rocznicę Komuny hulają po Paryżu neopruskie kanalie hitleryzmu, a wnukowie Thiersów z Vichy, równie ohydnie jak przed laty, płaszczą się przed międzynarodowym pogromcą ruchu robotniczego.

Ale jakaż tragiczna i nieprzebyta przepaść oddziela bohaterski zryw komunardów od polityki i czynów współczesnych „komunistów” i „socjalistów” Francji. Z niepojętą wprost bezmyślnością idą oni na spotkanie potopu hord kontrrewolucji. Na rozkaz „sprzymierzonej” z Hitlerem Moskwy głoszą „komuniści” hasło klęski157,